sobota, 12 stycznia 2013

Hue hue hue! Jestem sławna na tej stronce! (w 4 rozdziale) Prowadzi go moja przyjaciółka może dlatego >.<
Akurat miałam wenę, więc coś tam wymyśliłam. Ale czuję, że mi się nie udał :/

Rozdział 10
No i co mogę powiedzieć? Życie jednak nigdy nie będzie dla mnie łatwe... Co chwila wchodzę w tą dobrą ścieżkę, lecz kiedy trzeba skręcić wybieram zły kierunek... Naprawdę nie wiem czy wszyscy utrudniają MI życie, czy JA sobie... Ale życie dalej trwa, raz taśma przewija się za szybko, raz za wolno. Niestety w tym wypadku zatrzymała się. Co mam robić? Nawet nie widzę, co przedstawia (taśma). Dobra trzeba naprawić maszynę. Niech rusza.
Oj źle zamontowałam taśmę... Upadłam. Uznając, że na czworakach będzie bezpieczniej, przypełzłam do drzwi. Czuję drzwi, powoli posuwając się do góry; wstałam. Weszłam do środka potykając się. To dziwne uczucie mieć otwarte oczy i nic nie widzieć. Domyślałam się, iż jestem w głównym pokoju (jak można tak to nazwać). Usiadłam na pierwszym lepszym krześle, wnet próbowałam odczarować się. Nic z tego. Nie wiem ile mi to zeszło, lecz gdy skończyłam było późno. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia.
-I co jakieś postępy?
-A jak myślisz?!
-Uspokój się... Ale zobacz, są tego plusy, nie musisz zamykać oczu, by usnąć.
-Grrrr...
Powoli zaczynałam zastanawiać się, czy Marcus nie jest przypadkiem bratem Alana... Rozbawiony mężczyzna wyszedł. Postanowiłam iść spać, jutro coś wymyślę...
Otworzyłam oczy. Boże! A nie... Nienawidzę tego zaklęcia! I po co mam go umieć?! Usiadłam na łóżku. Nie wyjdę dopóty, dopóki nie zacznę widzieć! Nie będę gorsza! Pokażę mu z kim ma do czynienia! Już wyobrażałam sobie pokój. Chyba z godzinę sobie wszystko to powtarzałam. Nawet nie rozróżniałam czy miałam otwarte czy zamknięte oczy.
W końcu, nareszcie... Ta chwila... jasność... Odcienie brązu. Widzę jak przez wodę. Przetarłam oczy, ostrość lekko się polepszyła. Swobodnie wstałam i otworzyłam drzwi. Weszłam do kuchni. Zaciekawiony Marcus spytał:
-Odzyskałaś?!
-Nie... - pomyślałam, że będę oglądać co robi, gdy „nie widzę”.
-To lepiej siedź, żebyś se krzywdy nie zrobiła.
Od kiedy on się tak o mnie martwi? Zauważyłam jak wstał i wyjął coś zza szafki. Postawił przed sobą, czyli dokładnie naprzeciwko mnie.Raz spoglądał na moją osobę, raz na przedmiot. Spokojnie siedziałam. Udałam, że szukam kubka i powoli zaczęłam sączyć herbatę. Aby nie było podejrzeń spytałam:
-Jesteś?
-Jestem.
-Co robisz?
-Czytam.
-Jak to?!
-Co? - zapytał lekko wystraszony.
-Znaczy... tak długo dosyć czytasz...
-Ciekawy artykuł.
Cisza. Była dosyć nieprzyjemna. Z każda minutą ostrość się wyrównywała. W pewnym momencie po prostu, widziałam jak dawniej. Wstałam. Swobodnie podeszłam do znajomego. Marcus patrzył na mnie wystraszony. Spojrzawszy mu w oczy powiedziałam:
-Szkoda twojego talentu na tak brzydką kobietę.
-Ty widzisz!? - jego pierwszym odruchem było zasłonięcie obrazu. Lecz zdał sobie sprawę, że wszystko zauważyłam – Od kiedy odczarowałaś się?
-Od rana, lecz nie miałam jeszcze pełnej ostrości.
-Musisz jeszcze poćwiczyć... - mężczyzna dyskretnie chował narzędzia do malowania.
-Jak chcesz mogę znowu usiąść. Dokończysz malowanie.
-Nie. Trenujmy dalej.
-Czy ty się wstydzisz, że malujesz?
Chłopak złożył przedmioty i schował na miejsce.
-No to ćwiczymy dalej, Nino?
-Zapytałam się ciebie o coś.
-Nie twoja sprawa – odpowiedział szorstko.
-To teraz ćwiczymy dawcze?
-Zgoda. Nauczysz się podnosić przedmioty. To jest łatwe. Gazety czasem piszą o ludziach, którym się to udaje. Są oni czarnoksiężnikami, ale tego nie wiedzą. Skupisz się na... Bananie! - do ręki wziął owoc i postawił na stole – lepiej usiądź. Jeśli nie uwierzysz, że ci się uda, to może się trochę zejść... No więc powodzenia!
I wyszedł... Więc to tak miało być? Zwyczajnie ma się ten banan podnieść? Co trzeba było... A! Nadzieja, wyobraźnia i... Szczerość? Nie wiem... Muszę sobie to gdzieś zapisać. Ale będę musiała to mieć ZAWSZE przy sobie. To może tatuaż? Jeśli już to będzie mój pierwszy. Tak, to jest dobry pomysł. Na nadgarstku, pod dłonią. Moja jakby-ściąga. Jeden problem... Jak go zrobić? Może Marcus coś wymyśli. Szukając czarnoksiężnika rozmyślałam, że napis nie może być po polsku. Może po francusku? Tylko ja i Francuzi będą wiedzieć o co chodzi. Najzabawniejsze to, że nawet nie będę umiała tego wymówić. Marcus... To imię brzmi też tak po francusku...
Co ja mam z tym francuskim? O nie... Przecież Alan jest z Francji... To może i lepiej? Nie! Pewne jest, że to nie dla niego robię po francusku! Heh... Kogo ja oszukuję?
-Marcus! Potrzebny mi jest tatuaż! - krzyknęłam przez drzwi.
Mężczyzna wchodząc, spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-Po cholerę?
-Ja muszę! Inaczej nie nauczę się magii!
-A banana umiesz podnieść?
-Nie...
-To jak się nauczysz, to zrobisz sobie sama tatuaż.
-Czyli magia umie?
Roześmiał się.
-Magia umie? Co ty wymyślasz? Co czarnoksiężnik umie!
-Aha.
Odeszłam od „śmieszka”. Głupek... Co on sobie myśli? Uczę się dopiero!
Ok banan do góry i tatuaż!
Znowu jak dziecko... Posprzątasz zabawki, a dostaniesz cukierka. Jestem naładowana pozytywną energią. Uda mi się! Potrzebny mi jest aby latał! Nawet widzę jak lata... Lata... Udało się? Tak!! Udało się! Jedyne co wypowiedziałam to „wow”. W tej chwili wszedł Marcus. Uśmiechnął się.
-No i dziecko dostanie tatuaż.
-Proszę nie mów tak... Zaraz... Czy ty przypadkiem nie użyłeś zaklęcia, co daje podświadomość dziecka?
Mężczyzna lekko zdezorientowany odpowiedział:
-Skąd takie przepuszczenia?
-Bo Ed... EDVARD! Na mnie kiedyś użył, coś podobnego.
-No to zgadłaś. Wiedziałem, że inaczej cię nie zmotywuję.
-Ok, ale teraz rób mi tatuaż! - denerwowała mnie, moja mowa dziecka.
-Znowu poćwiczysz magię prawczą. Wyobraź sobie, jakim pismem ma być napisane, gdzie i co.
-Po francusku: nadzieja, wyobraźnia i potrzeba; bądź do tego synonimy.
-Widzę, że chcesz zrobić sobie ściągę? W sumie i dobrze. A dlaczego po francusku? Wiesz, że Alan jest z Francji?
Nie odpowiedziałam na to pytanie. Wyobrażałam sobie tatuaż.
espérer            
imagination  
requis              
Miałam zamknięte oczy. Mocno ściskałam lewą pięść. W końcu zmęczyłam się i głowę położyłam na stół.
-To aż takie wyczerpujące? - spytał nauczyciel.
-Nigdy mi się nie uda...
-Doprawdy? - parsknął śmiechem.
Lekko podniosłam głowę. To, to niesamowite!! Miałam tatuaż! Identyczny jaki sobie wyobrażałam! Zaczęłam skakać z mojego sukcesu. Teraz byłam pewna, że mogę wszystko!
Jeszcze... Jeszcze te zaklęcie z podświadomością dziecka musiało działać. Przecież nie zachowywałabym się tak jak teraz, że mam tatuaż...


Musiało minąć kilka miesięcy zanim całkowicie opanowałam zaklęcia. Naprawdę tatuaż pomagał mi dużo. Przypominał tą chwilę, kiedy udało mi go zrobić. Właśnie trenowałam tak jakby „przyczepność”. Mogłam wchodzić na drzewa i stań do góry nogami. Marcus cały czas mnie obserwował. W końcu powiedziałam:
-Głodna jestem.
-Wielkie zmartwienie. Musimy obmyślać plan.
-Jaki? - spytałam z drzewa.
-Jak wydostać Różę.
Musiałam pomyśleć kilka minut kto to jest...
-To ta dziewiąta?
-Tak. Nauczyłaś się wystarczająco, jednak potrzebna jest jeszcze jedna umiejętność; transportowanie.
-To takie coś istnieje?
-A jak się przeniosłaś tutaj? A jak się przeniosłaś do Demona?
-No... Nie wiem.
-Jeśli opanowałaś magię, to szybko się tego nauczysz. Ja nauczyłem się w jeden dzień. Są i tacy co uczą się w jedną godzinę. Pewnie ty do nich należysz.
Zbiegłam” z drzewa. Stojąc przed Marcusem spytałam:
-Jestem gotowa.
-Jesteś tutaj. Ale masz być tam – pokazał na koniec widocznej nam ścieżki. Zawsze mi tak tłumaczył co mam robić; kwestia przyzwyczajenia.
-Aha – to zawsze odpowiadałam.
Spojrzałam na nadgarstek. Espérer – wierzę. Imagination – jestem tam. Requis – muszę tam być. Przypomniała mi się chwila, gdy transportowałam się tutaj. To nieprzyjemne uczucie. „Wyrywanie mnie” z tego świata. Tak jak dawniej, również zaczęłam „opadać”. Wylądowałam... przy lodówce? Wybuchłam śmiechem. No tak, byłam głodna. Wzięłam jabłko i wyszłam do lasu, gdzie był Marcus. Zanim doszłam, zjadłam połowę owocu. Lekko zdziwiony na mnie spojrzał:
-Przy lodówce?
Musiałam się odwrócić i zakryć dłonią usta, aby nie wypluć zawartości. Ten moment jeszcze bardziej mnie rozśmieszył. Pokiwałam głową na znak prawdy. Gdy opanowałam sytuację odwróciłam się. Nauczyciel również uśmiechał się. Lecz on szybciej opanował śmiech i powiedział:
-Miałaś być tam – wskazał na wybrane miejsce – a nie przy lodówce... Haha!
To była jedna z najmilszych momentów spędzonych z Marcusem.
Gdy zjadłam jabłko, znów podjęłam się próby. Kilka było nieudanych.
To samo uczucie... Stanęłam. Pod sobą mam mech. Spojrzałam za siebie. Dorosły mężczyzna stojący na drugim końcu ścieżki. Udało się! Szczęśliwa znów transportowałam koło Marcusa.
-Dobrze, wiedz tylko, że identycznie możesz kogoś zabrać. Nie poczujesz różnicy – dotknął mnie – a teraz zabierz nas do domu.
Postąpiłam identycznie. Zaczynam się do tego uczucia przyzwyczajać. Chłopak miał rację, mówiąc o nieodczuwaniu różnicy. Pomyślałam o kuchni, więc się w niej znaleźliśmy. Marcus usiadł na swoim stałym miejscu; podobnie też ja zrobiłam.
-A oto mój plan. Dzięki moim zdolnościom, wejdziemy tam niezauważeni. Ty będziesz jako pierwsza szła. Zejdziemy na dół, tam na osiemdziesiąt procent trzyma Różę. Użyjemy zaklęcia niewidzialności, gdyż gdy stoczymy walkę z zwolennikami Demona, on się dowie, że jesteśmy. Będzie kilka celi. Ty będziesz ją szukać, a ja uśpię czujność... No tych niby strażników. Wtedy akcja będzie szybka. Użyjesz zaklęcia rozbrajającego i rozwalisz drzwi. Ja wtedy zaskoczę ich i stoczę walkę. Dopilnujesz abyś dotykała Róży i transportujesz się z nią do jakiegoś miejsca. O mnie się nie martw, ja również ucieknę. Jakieś pytania?
-A co jeśli coś się nie powiedzie? No i gdzie mam się transportować?
-Improwizacja.
Jedyną moją odpowiedzią było parsknięcie śmiechem. On dopowiedział:
-Jutro – to niesamowite, jak szybko musiała zmienić się moja mina.
-----------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem dlaczego zmieniła się czcionka. 

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział <333
    :D I fajne piosenki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Następny już wiadomo, o czym ;D
      A co do piosenek, uznałam, że dodam te które mi się podobają, nie mające znaczenia dla bloga :3

      Usuń